Trasa etapu jedenastego to ponad 500 km wzdłuż marokańskiego wybrzeża Atlantyku. Wydawało by się, że to przysłowiowy tadżin z masłem, ale nie! Deszcz, wiatr, palące słońce i zmienna nawierzchnia były sporym utrudnieniem. Jednak najbardziej zaskakująca była rzeźba terenu. Mieliśmy wizję niekończących się piaszczystych plaż, codziennych kąpieli
w ciepłym morzu i odpoczynków pod palmami. Tymczasem na miejscu czekały na nas dramatyczne klify, stumetrowe urwiska i droga – co rusz wspinająca się na grzbiet klifu, albo spadająca serpentynami nad samo morze. Zamiast relaksu pod palmą dostaliśmy w tym pakiecie wypoczynkowym wspaniałe widoki i niezły wycisk sportowy. Spędzaliśmy całe dnie z dala od kurortów i dużych miast, czasem wśród ciągnących się dziesiątkami kilometrów odludzi lub między gajami oliwnymi czy wśród pól obsianych marchewką i pomidorami. Zajeżdżaliśmy do miasteczek, gdzie oprócz nas nie pojawiali się żadni turyści, jadaliśmy na targowiskach i bazarach, odpoczywaliśmy pod sklepami i w lokalnych mini-kawiarenkach zbudowanych z kilku krzeseł i jednego stoliczka.
Dzięki temu mieliśmy okazję zobaczyć Maroko bez turystów, lokalne
i autentyczne; mogliśmy nacieszyć się wspaniałym jedzeniem, skosztować wielu smacznych potraw (nie tylko tadżinu!), i poznać smak codziennej kuchni marokańskiej. Udało nam się zaliczyć prawdziwe „Maroko od kuchni”.
Magda Wills
Projekt Rolling2Zwrotnik to dla mnie niesamowita przygoda, która wniosła wiele pozytywnej energii w moje życie, a także pokazała, iż niemożliwe nie istnieje.
Podążaj za marzeniami. Nie martw się na zapas co będzie. W tym czasie można robić inne rzeczy. Choćby pojechać rowerem na Zwrotnik Raka. Ja bym zrobiła to jeszcze raz!
Spotkałam ludzi, którzy przeszli i czuli to samo. Zrobiliśmy to dla siebie ale i zainspirowaliśmy innych. Jadąc na rowerach przekazywaliśmy uśmiech i ta pozytywna moc do nas wracała. To zostanie we mnie na zawsze!